Podsumowanie sezonu 2018 – cz.2

1024 768 Endure

Ciąg dalszy podsumowania sezonu 2018 w wykonaniu Endure Team. W pierwszej części przedstawiłem zawodników, dla których bardziej liczyła się rywalizacja z innymi oraz walka o wyniki na zawodach. W drugiej opiszę kilka osób z naszej grupy, dla których czysta sportowa rywalizacja nie jest najważniejsza. Liczy się bardziej własny, osobisty cel w uprawianiu sportu. Takie podejście może przynieść również ambitne, ciekawe wyzwania. Zachęcam do przeczytania poniższych przykładów. Można się przekonać, że różnie można podchodzić do uprawiania sportu. Wynik na mecie to nie wszystko. Każdy powinien znać swoje cele w sporcie i określić czym jest osobisty sukces.

Marcin – powrót do balansu poprzez sport
Na początku roku sytuacja u Marcina było bardzo poważna. Obciążenie praca zawodową negatywnie odbiła się na stanie psychicznym i fizycznym. Wtedy sport miał być lekarstwem. Plany startowe na sezon 2018 nie były sprecyzowane a trening miał jedynie pomagać w powrocie do zdrowia, sił. To podejście szybko zadziałało pozytywnie. Marcin odzyskał zdrowie. Wraz z siłami rosła ambicja sportowa. Z niewielkiego treningu i bez wielkich aspiracji Marcin poprawił swój wynik na IM70.3 Gdynia o 6’56”. A na jesień trzy razy poprawiał rekordy życiowe w bieganiu na dystansach 10km i 21.1km. Osiągnął poziom 39’46” na 10 km biegu. Mimo bardzo trudnego początku, Marcin kończy rok spełniony we własnych ambicjach sportowych z chęcią i determinacją do dalszego treningu. A co najważniejsze, po poważnych problemach nie ma już śladu.

Marcin na trasie Biegu Westerplatte – pierwszy raz przebiegł 10km poniżej 40-stu minut. 6 tygodni później pobiegł jeszcze szybciej.

36458618_2018298098189718_1490789676791889920_n

Mikołaj – radość ze startowania, nie tylko w triathlonie
Dla Mikołaja liczy się przede wszystkim radość ze startowania w zawodach. W różnego rodzaju licznych imprezach. Poza triathlonami regularnie bierze udział w nocnych rajdach, biegach ultra, biegach na orientacje. W tym roku pierwszy raz spróbował sił w zawodach swimrun w Stężycy i w swoim debiucie był najlepszy z mężczyzn na dystansie 10km. Mimo dość czasochłonnej pracy zawodowej doskonale utrzymuje systematyczność treningową w balansie ze zdrowiem, obowiązkami i pasją do sportu.

Karina, Marek – debiutanci
Nasi tegoroczni debiutanci, ale na zupełnie dwóch różnych biegunach. Karina z radością ukończyła swój pierwszy triathlon po niespełna czterech miesiącach treningu. Był to dystans 1/8IM. Natomiast Marek w tym roku pierwszy raz zmierzył się z pełnym dystansem Ironman. Nie było to łatwe wyzwanie. Wyziębienie z powody niskiej temperatury wody na estońskiej trasie sprawiło, że Marek omal nie zrezygnował z wyścigu. Przetrwał to i dalej dzielnie walczył. Pokonał cały dystans w czasie 12h39’23”. Pewnie dla wielu wynik nie jest wyróżniający, jednak dla Marka było to spełnienie wielkiego marzenia. I to się najbardziej liczy, osobiste zwycięstwo. Zwłaszcza, że warunki były bardzo wymagające.

Uśmiechnięci przed startem. Mimo, że na zawodach zabroniono pływania w piankach neoprenowych. Wszyscy dopłynęli.

Espen – ekstremalnie 
Podopieczny z Norwegii od wielu lat marzył, aby ukończyć najbardziej prestiżowy wyścig triathlonowy według Norwegów, czyli Norseman. Jest to ekstremalna odmiana zawodów na pełnym dystansie. Do pokonania jest nie tylko 3.8km pływania, 180km jazdy na rowerze, 42.2km biegu, ale również ponad 5500 m przewyższenia. Wszystko przy skandynawskiej, zimnej i wietrznej pogodzie. Nie każdy może wystartować w tej imprezie, trzeba zostać wylosowanym. Espenowi udało się to po czterech latach prób i wykorzystał tą wyjątkową szanse. Przygotował się bardzo dobrze do wyzwania pod względem fizycznym i sprzętowym. Na trasie wykazał się wyjątkową wytrwałością i zawziętością, bo od samego początku miał poważne problemy z okiem. Został nagrodzony należycie – ukończył  Norsemane’a z czarną koszulką (co jest zarezerwowane dla nielicznych) i również spełnił swoje prawdziwe marzenie.

Pełna relacja z wyścigu

IMG_3519-1-e1549457943480

Toruński Klub Triathlonowy – każdy może zostać Ironman’em
Siedem osób w sezonie 2018 z grupy Toruńskiego Klubu Triathlonowego, którą prowadzę,  podjęło wyzwanie startu na dystansie pełnym Ironman (3.8km-180km-42.2km). Pięciu z nich było debiutantami na dystansie. Ironman to zawsze poważne wyzwanie. Jest to kilkugodzinny, ciągły wysiłek. Zawodnicy z Torunia nie mieli zbytnio komfortowych warunków do przygotowań. 8-10h treningu w tygodniu trudno było uzyskać. Na więcej nie pozwalał tryb życia. Celem dla wszystkich było ukończenie. Udowodnienie sobie, że jest się zdolnym przygotować i ukończyć dystans. Wynik, rywalizacja z innymi zawodnikami nie była istotna. Jednak solidna i wytrwała realizacja planu treningowego na tyle na ile pozwalało życie została wynagrodzona. Cała grupa ukończyła dystans Ironman na trasach w Kopenhadze, Borównie-Bydgoszczy oraz Malborku. I to w doskonałym stylu, bez kryzysów, sumiennie realizując plan startowy. Najlepszy wynik to 10h36’, czwórka z tej grupy uzyskała rezultaty na poziomie 11h, dwójka na ok.11h40’.

Coach i jego żelaźni podopieczni z Torunia podczas Lotto Triathlon Energy Starogard Gdański

Rafał, Karol, Roman sprawdzili przed startem nawet miękkość dywanu przed metą Ironman’a

SERDECZNIE GRATULUJE WSZYSTKIM OSIĄGNIĘĆ A PRZEDE WSZYSTKIM WŁOŻONEGO WYSIŁKU

Tomasz Spaleniak