
Nie warto odpuszczać – kończymy sezon
http://endure-team.pl/wp-content/uploads/2017/08/21034245_10154613759037735_7960982538553091395_n.jpg 960 720 Endure Endure http://1.gravatar.com/avatar/7a678d70d59fe9b8af98208c9eab6f78?s=96&d=mm&r=gSezon triathlonowy w Polsce jest już prawie zakończony. Chcąc go całkowicie wykorzystać część zawodników Endure Team zdecydowało się na ostatnie starty w Mrągowie i Przechlewie w ostatni weekend sierpnia. Bardziej towarzysko niż dla rywalizacji. Mieliśmy też uczestnika w Ironman 70.3 Zell am See, więc dość sporo się działo.
Triathlon Energy Mrągowo
Finał Triathlon Energy miał miejsce w sercu Warmii i Mazur. Mrągowo to doskonałe miasto na uroczyste zakończenie cyklu. Jednak dzień startów, jak zawsze na trzech dystansach: 1/8IM, 1/4IM, 1/2IM, zaczął się bardzo nieprzyjemnie. Zaraz po starcie rywalizacji najdłuższego dystansu zaczęła się ulewa w pełnym tego słowa znaczeniu. Ulice trasy kolarskiej wręcz zalała warstwa wody. paru zawodników z „połówki” zrezygnowali z rywalizacji na etapie kolarskim. Ja startowałem na 1/4IM, później od „połówkowiczów”. Patrząc na ścianę wody spadającej z nieba pojawiały się myśli czy nie odpuścić tych zawodów. Przecież wygraną w całym cyklu TE miałem zapewnioną. W dodatku byłem zaledwie tydzień po prawie dziewięciogodzinnej walce na dystansie Ironman, więc z pewnością nie byłem jeszcze w pełni zregenerowany. Typowy triathlonista jest jednak uparty i wstawiłem rower do strefy zmian, ubrałem piankę i wszedłem do wody na rozgrzewkę. Opady ustąpiły. Chwile jeszcze padało w trakcie pływania, ale na tym się skończyło. Bez żadnej presji wystartowałem korzystając z ostatniej okazji startu w triathlonie w tym roku. O dziwo, czułem się bardzo dobrze. Zupełnie nie wiedziałem czego się spodziewać, bo Ironman tydzień wcześniej mocno odcisnął swoje piętno na organizmie. Ale podczas samej rywalizacji w Mrągowie okazało się, że wychodzę pierwszy z wody! Pierwszy raz w życiu. Tylko zawodnicy ze sztafety byli ok.40-50” szybsi. Na rowerze również noga się kręciła. Przez miasto trzeba było jechać ostrożnie i wolno, bo było kręto oraz bardzo mokro. Jednak jak wyjechałem na prostą za miastem to byłem mocno zdziwiony jak łatwo osiągam 270-280W. Na podjazdach znacznie przekraczałem 300W. I to się utrzymywało. Wtedy przyszła ogromna satysfakcja, że nie odpuściłem startu przez deszcz. Na biegu szybko odzyskałem prowadzenie, które straciłem na ostatnich 10 km roweru. Wygrana była raczej niezagrożona, ale niezależnie od miejsca zawsze staram się sprawdzić ile mogę wycisnąć z organizmu. Dlatego nie odpuszczałem. Dodatkowo niosły mnie pozdrowienia znajomych zawodników na trasie, m. in. Marcina Hinza, który rzucił dość bezpośrednią ocenę mojego tempaJ Wbiegłem na metę przywitany uroczyście przez ekipę Energy Events, co jest zawsze bardzo miłe. Zaraz po tym zjawili się pozostali zawodnicy z różnych dystansów oraz sztafet. Byłem w szoku jak łatwo wszedłem tego dnia na wysokie obroty, będąc tydzień po długim ściganiu na dystansie Ironamn. I było to wręcz przyjemne, mogąc rozkręcić nogi, rozruszać serce. I nie uważać na to ile jeszcze godzin wysiłku mnie czeka. Najlepszy czas pływania oraz biegu (jeden z moich najszybszych na ćwiartce) to potwierdzają. Na wynik roweru wpłynęły bardzo warunki, ale pomiar mocy pokazuje, że również była forma.




Pomimo mokrej, wręcz jesiennej pogody, kibice byli niesamowici.
Przechlewo, Zell am See oraz Kaszuby
W Przechlewie odbył się kolejny, bardzo lubiany przez zawodników triathlon, również na 3 dystansach. W sobotę na 1/8IM wystartował Maciej. To był wyjątkowy start. To było nieplanowane, decyzja zapadła na parę dni przed zawodami. Dodatkowo Maciej był pod wpływem sporego zmęczenia po solidnym treningu w górach i bez pływania do 2 tygodni. A w przeddzień startu dopadło jeszcze zatrucie pokarmowe. Ale Maciej pokazał, że jest twardy i wystartował. I nawet prowadził przez pierwszą część pływania, ale później odezwało się zmęczenie i ostatecznie wyszedł z wody jako piąty. Dalej walczył na trasie, dotarł do mety i to jest można uznać za sukces biorąc pod uwagę co działo się w ostatnich dniach.
Dzień później na 1/4IM Piotr z przyzwoitym wynikiem zajął 9. miejsce open. Rywalizacja była dość wyrównana, bo zabrakło 3’ do podium.
Na zawody z serii Ironman 70.3 do Zell am See pojechał Łukasz. Był dobrze przygotowany, wyniki z ostatniego akcentu były bardzo obiecujące. I tak też się zaczęło. Łukasz miał swoje życiowe pływanie. Przepłynął 1900m w czasie 26’37”, to było zaledwie 2’21” wolniej od najszybszego pływaka kat. PRO i prawie tyle samo co czas pływania zwycięzcy, Borisa Steina. Niestety później pojawiły się problemy. Na rowerze dopadło Łukasz osłabienie. Były to objawy choroby sprzed kilku dni, która okazała się nie wyleczona do końca. Jednak kolejny nasz zawodnik pokazał charakter w ten weekend i dobiegł do mety. Jak przyznał Łukasz, było to najcięższe bieganie jak do tej pory na zawodach. Mimo tego osłabienia, wymagającej trasy kolarskiej udało się złamać 5h, co jest oczywiście znacznie poniżej prawdziwych możliwości Łukasza. Oby pech został już wyczerpany i do samej mety na Mistrzostwach Świata Ironman 70.3 w przyszłym roku towarzyszyło szczęście i powodzenie.
Bardzo udanie w biegu „Kolbudzka 10” z cyklu Kaszuby biegają wystartował Paweł. Urozmaiconą dziesięciokilometrową trasę po kaszubskich trasach pokonał w tempie 3’49/km. Dało to 11. miejsce open i 3. w kategorii wiekowej. Kolejny puchar do kolekcji. Oby tak dalej.
Niestety sezon szybko się kończy. Na triathlony trzeba będzie czekać aż do wiosny. Jednak nie oznacza to braku rywalizacji zawodników Endure Team. Przeciwnie, wielu zawodników ma ambitne plany na zawody biegowe, których nie będzie brakować jesienią.
Tomasz Spaleniak


Chłopaki pracują na wynik. Paweł co raz szybszy, u Macieja moc na rowerze wzrasta.