
Zwycięskie 4. miejsce Macieja Kubiaka na MP
http://endure-team.pl/wp-content/uploads/2017/10/22496376_10212683525175351_7654206153284782543_o-1024x666.jpg 1024 666 Endure Endure http://1.gravatar.com/avatar/7a678d70d59fe9b8af98208c9eab6f78?s=96&d=mm&r=g15 października w Rumi odbyły się Mistrzostwa Polski w duathlonie. Ze składu Endure Team wystartowało w sumie czterech zawodników, każdy z celem walki o medale. Rywalizacja odbyła się z podziałem na elitę (z dozwoloną jazdą w grupie na rowerze) oraz amatorów (jazda indywidualna). Wszyscy mieli do pokonania kolejno: 5km biegu, 20km na rowerze i 2.5km biegu.
Mimo, że kalendarzowa jesień w pełni, to pogoda dopisała. Trasa płaska, ale wietrzne warunki. A na sprinterskim dystansie każda sekunda była cenna. Ogólnie nasz Team wypadł bardzo dobrze, bo wszyscy zajęli miejsce w pierwszej czwórce wśród zawodników swoich kategorii. Marta i Kamil zdobyli swoje upragnione, pierwsze medale mistrzostw polski. Maćkowi i Kamilowi zabrakło sekund do brązu.
Mistrzostwa Polski w duathlonie
4. miejsce (elita) – Maciej Kubiak
4. miejsce (kat.25-29, 11.open) – Kamil Nawrocki
brązowy medal MP (kat. 35-39, 19.open) – Kamil Andrusz (relacja Kamila na jego blogu Trilozofia)
złoty medal MP (kat.35-39, 7.open) – Marta Napieracz



Każdy zasłużył na gratulacje za osiągnięty wynik oraz za solidne przygotowania do zawodów. Chociaż u Maćka z przygotowaniami było nieco inaczej. Często coś niezaplanowanego przydarza mu się, kiedy nadchodzi ważny start. Tym razem problemy zdrowotne wiele skomplikowały. Decyzja o starcie zapadła dopiero w przeddzień zawodów. Co ciekawe, w ostatnich tygodniach Maciek koncentrował się wyłącznie na bieganiu. Nie trenował jazdy na rowerze czy biegu po rowerze z myślą o duathlonie. Mimo to, zdołał utrzymać się w pierwszej grupie podczas zawodów jadąc za najszybszymi kolarzami. Poniżej jego relacja.
MP w duathlonie zapamiętam na długi czas. Były to zawody wyjątkowe z kilku powodów. Po pierwsze, jeszcze nie startowałem w zawodach rangi Mistrzostw Polski tak blisko domu. Po drugie, jeszcze nigdy nie byłem tak niepewny startu do ostatniej chwili. Po trzecie, nigdy w trakcie duathlonu nie przeżyłem tak ciekawej walki na rowerze. I po czwarte, nigdy aż tak mocno nie przypłaciłem zawodów zdrowiem.
Ale po kolei. Ostatni okres przygotowawczy był bardzo trudny, ciągłe przepychanki ze zdrowiem przez co wykonałem trening minimalistyczny. 10 treningów na rowerze i 300km to dorobek ostatnich 5tygodni przed startem (z bieganiem było lepiej). Z takiej „bazy” liczyłem tylko na moje umiejętności interwałowe i to co wypracowałem na wiosnę.
Pierwszy bieg zgodnie z oczekiwaniami, mocne 3 km ukształtowały grupkę 6-ciu osób samych faworytów: Daniel Formela, Kacper Stępniak, Jakub Woźniak, Krawczyk Jacek, Hadas Krzysztof i ja. Bardzo szybka zmiana Kacpra spowodowała uszczuplenie grupy o Krzyśka. Mój pierwszy cel zawodów czyli złapanie się do pierwszej grupy był osiągnięty. Teraz wiedziałem, że będzie to walka o przetrwanie. I była… Daniel i Kacper wyczuli m.in. moją niedyspozycję na rowerze i raz za razem próbowali się mnie pozbyć. Dość szybko skończyło się to urwaniem Jacka, który niefartownie akurat sięgał po bidon. Na 7 km po ataku Daniela wydawało się, że resztę roweru przejadę samemu. Mój pościg za grupką trwał przez 500m ale i tym razem moje umiejętności przyniosły korzyść. Z ciekawostek dodam, że moim największym sprzymierzeńcem tego dnia był cień. To na nim kontrolowałem co się dzieje za plecami (prawie każdy atak był w momencie jak prowadziłem:) i to dzięki tej obserwacji zawsze zbierałem się na czas przy atakach Kacpra i Daniela. Ostatnie 1.5 km nastąpiło zupełne rozjechanie się grupki i oglądanie po sobie jak na kolarskich klasykach. Naprawdę mocno byłem „przetyrany” tymi interwałami i wiedziałem, że na biegu ciężko będzie wejść na dobre prędkości. Tak też się stało. Początek biegu byłem zupełnie przytkany, od razu zrobiła się przerwa pomiędzy mną i Jakubem a Danielem i Kacprem. Do końca odległość ta nie zmieniła się. Brąz próbowałem wywalczyć długim finiszem ale tego dnia lepszy okazał się Jakub, który wytrzymał mój długi finisz i poprawił na ostatnich 50m.
Bardzo cieszyłem się z wyniku. Jest to wielki sukces biorąc pod uwagę wszystkie czynniki, które nie sprzyjały.
Teraz przede mną długa pauza sportowa aby odzyskać 100% władzy w nodze i wyleczyć kręgosłup. Jak się uda to zobaczmy się na kolejnych startach w następnym sezonie:)
GRATULUJEMY WYNIKÓW I ŻYCZYMY ZDROWIA




Fotografie dzięki uprzejmości Joanny Skutkiewicz