Ironman 70.3 Gdynia – zbieramy plony

1024 768 Endure

Enea Ironman 70.3 Gdynia powered by Herbalife to jedno z najważniejszych wydarzeń triathlonowych, a może bardziej sportowych w Polsce. Blisko 4 tysiące uczestników, polska czołówka i kilku zawodników światowej klasy, około tysiąca wolontariuszy. A w tle Zatoka Gdańska, malownicza trasa kolarska po Kaszubach i ulice centrum Gdyni wypełnione fantastycznymi kibicami. Zawodników Endure Team nie mogło tam zabraknąć.

Sprint na przetarcie
Pierwszego dnia startów, w sobotę 5 sierpnia odbyły się zawody towarzyszące na dystansie sprinterskim. Do rywalizacji przystąpiło kilku znanych nazwisk z dystansów krótkich. Dla zawodników Endure Team był to raczej element przygotowań do następnych startów, jednak mimo to odpuszczania nie było. Sprint odbył się w dwóch falach. W pierwszej o godzinie 10:00 wystartowali faworyci do zwycięstwa OPEN (mężczyźni do 39 lat). Już po pływaniu prowadzenie objął Tomasz Brembor, które utrzymał do mety. Jako piąty zawody ukończył Tomasz Spaleniak. Mimo, że strata do zwycięzcy była dość duża (4’22”) to ogólnie start można uznać za udany. Nie brakuje mocy i szybkości mimo okresu treningowego o dużej objętości. Z podobnym podejściem wystartował Marcin Sobczak. Był najszybszy w drugiej fali wśród zawodników indywidualnych i zwyciężył w kategorii wiekowej M45. Bardzo dobrze, jak na pierwszy rok startów w triathlonie oraz pierwszy swój sprint, zawody ukończyła Marta. Zajęła ósme miejsce w swojej kategorii wiekowej na 55 zawodniczek oraz 48. wśród wszystkich 223 kobiet, które dotarły do mety. To daje duże nadzieje na przyszły sezon. Udanie wystartowali również Mikołaj i Łukasz, którzy wyraźnie poprawili swoje najlepsze czasy na dystansie sprintu.

Bieg Dominika – Mistrzostwa Polski na 10 km
Tego samego dnia, w Gdańsku, odbywały się Mistrzostwa Polski w biegu ulicznym na 10 km. Rywalizacja polskiej elity biegaczy. Maciej Kubiak, który mimo że nie jest zawodowym biegaczem, chociaż ma w swoim dorobku medale mistrzostw polski w triathlonie, duathlonie, miał w planach wystartować w Gdańsku. Miał być to mocny bodziec w przygotowaniach do startu głównego w październiku. Miał w planach i ledwo zdążył, bo… utknął w drodze przez awarie kolei miejskiej. Ostatecznie udało się stanąć na starcie na czas. Maciej nie spodziewał się szczytu formy na ten dzień i faktycznie go nie było. Trudne ostatnie dni przed zawodami zabrały odpoczynek co mocno odbiło się na wyniku. 32’30” to sporo poniżej możliwości Maćka, ale z pewnością pokaże na co go stać jeszcze w tym sezonie.
Przy okazji Mistrzostw Polski odbył się również bieg na 5 km. Wystartował Paweł w rywalizacji z mocną obsadą. Był to dla niego wczesny start po wakacyjnej przerwie w treningu, więc jak na razie trzeba się cieszyć z 7. miejsca w kategorii wiekowej.

Resized_20170805_164715-1

Paweł jak narazie dobrze rozkręca się na drugą część sezonu. Maciek miał mniej szczęścia. Były kłopoty z dotarciem na start i przebierać musiał się w… łazience wagonu kolejki miejskiej.

Race A – Ironman 70.3 Gdynia
W niedzielę główny punkt weekendu, sezonu, roku… dla niektórych. Na starcie m.in. 7. zawodnik Mistrzostw Świata Ironman, zwycięzcy zawodów Ironman 5150 Warsaw, medaliści mistrzostw polski, czołowi polscy age grouperzy. W sumie prawie 2000 zawodników. Każdy miał do pokonania 1.9km w wodach Zatoki Gdańskiej, 90-cio kilometrową pętle po pagórkowatych terenach okolic Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego, a po tym wszystkim półmaraton biegowy ulicami centrum Gdyni.
Z Endure Team wystartowało 6 zawodników, w tym jeden debiutant. Najszybszy z naszej drużyny był Łukasz, który praktycznie wyrównał swój najlepszy czas, jednocześnie o 6’ poprawił swój wynik na gdyńskiej trasie – 4h32’25”. Mogło być znacznie lepiej, bo Łukasz nie pojechał na rowerze na swoim poziomie. Coś nie zagrało, ale z tym trzeba się w sporcie liczyć. Walka z własnymi słabościami tego dnia bardzo popłaciła naszemu zawodnikowi. Jako dziesiąty w swojej kategorii wiekowej odebrał kwalifikację na Mistrzostwa Świata Ironman 70.3, które odbędą się w przyszłym roku w RPA. Kolejny na mecie, ogromnie szczęśliwy, był Marcin Hinz (jego relacje można przeczytać na blogu). 22’ szybciej niż w zeszłym roku na tej trasie – systematyczny trening, mimo że z problemami ostatecznie się zwraca. Inaczej do startu podchodził Seba, który po długiej przerwie spowodowanej kontuzją miał zaledwie 6 tygodni na przygotowania do startu w Gdyni. Spokojnie realizował plan treningowy, ufał swojemu trenerowi i bardzo pozytywnie go zaskoczył wynikiem. 5h03’32” to jest powyżej oczekiwań biorąc pod uwagę skalę przygotowań.
W debiucie Marcin Dybuk osiągnął 5h27’39”. Spełnił swoje oczekiwania, które mądrze określił na kilka miesięcy przed zawodami. Wiedział, że nie może poświecić się treningowi więcej niż 10h/tydz., często było znacznie mniej. Na pewno nie ułatwiały ciągłe wyjazdy, organizacja imprez z cyklu Triathlon Energy, obowiązki zawodowo-rodzinne. Miał świadomość, że pojedzie na rowerze szosowym bez przystawki. Być może urwał by jeszcze parę minut, jednak podczas zawodów Marcin walczył z bólami nóg podczas jazdy na rowerze, które wcześniej na treningach się nie pojawiały. Natomiast nasza jedyna zawodniczka z nowym rekordem życiowym i uśmiechem na ustach zajęła 14. miejsce w swojej kategorii wiekowej.

DCIM100GOPROGOPR0353.JPG

Zwieńczenie kilkumiesięcznych przygotowań. Niektórych efekty mocno pozytywnie zaskoczyły. Slot, poprawa życiówek o kilkanaście minut, udany debiut – można było wspólnie przeżywać chwile radości.

Ekipa z Torunia – twardzi zawodnicy i najlepsi kibice
Na gdyńskiej połówce startowało również kilku podopiecznych z Toruńskiego Klubu Triathlonowego. Pomimo, że w okresie przygotowań było wiele zwątpień, kryzysów, obaw to każdy spisał się bardzo dobrze. Oprócz zawodników, z Torunia przyjechali kibice, którzy wytworzyli niesamowity doping przez cały czas trwania etapu biegowego, czekając do ostatnich zawodników. Jeśli startowaliście w Gdyni na połówce to musieliście zauważyć tą fantastyczną grupę kibiców w niebieskich koszulkach przed szczytem na ul. Świętojańskiej. Należą się im wielkie podziękowania od zawodników, również z czołówki. Zwłaszcza dla Marcina, który w skutek problemów zdrowotnych odpuścił swój start, ale za to z ogromną werwą dopingował dobrych kilka godzin pozostałych zawodników.

Gratulujemy wszystkim finisherom. Dziękujemy organizatorom, wolontariuszom, służbom zabezpieczającym za możliwość udziału w tym niesamowitym wydarzeniu. Oraz kibicom, którzy są nieodłącznym elementem doskonałych zawodów.

Dla takich chwil warto się poświęcać.