Czarne wyszczupla, czyli wbijamy się w piankę

1024 681 Endure

Ten felieton miał być o tym, jak dobrać piankę triathlonową. Tylko z jednej strony porad i to fachowych w intrenecie jest sporo, z drugiej nie uważam się za specjalistę w tym temacie. Opisałem jak to jest i było w moim przypadku. Jak poznawałem kolejne modele i marki i co z tego amator może wykorzystać. Tak więc do dzieła…

W 2011 zaczynając przygodę w TRI, kierowałem się przede wszystkim kasą. Na rynku krajowy wybór był raczej ograniczony, a jeśli już się coś znalazło, to było drogo. Wiedza moja w sprawie pianki była taka… że trzeba taką mieć. Mój pierwszy neopren Orca był więc opcją mocno ekonomiczną i – o zgrozo – dla niektórych obecnie, kupionym na chybił trafił w sklepie internetowym w UK.

Kurier dostarczył, przymierzyłem, ok i tyle. Kiedy nadszedł sezon, zacząłem w niej pływać. Nie zastanawiałem się ile, w którym miejscu, jakiej grubości jest pianka i czy są jakieś specjalne strefy poprawiające chwyt wody. Wychodziłem z złożenia, że pianka sama nie popłynie, podobnie jak „dobry narciarz zjedzie nawet na goglach”… Niektórzy uważają, że nadal mam takie podejście J

Jak przesiadłem się z fiata do audi

Wątpliwa jakość mojej pianki wyszła po roku. Pomimo, że dbałem, płukałem itd. zaczęła pękać na łączeniach. Kupiłem specjalny klej i kleiłem. Po drugim sezonie ilość kleju w piance zaczynała niebezpiecznie przewyższać ilość neoprenu, wiec trzeba było pomyśleć o zmianie. Na szczęście spotkałem na drodze Maćka Czaję z Tricentre, który doceniając mój dorobek zawodniczy, zaproponował mi markę ZEROD.

Przed startem na MP w Gołdapi

Przed startem na MP w Gołdapi

To było jak przesiadka z dużego fiata do audi. Dopiero wtedy zauważyłem, że jednak w tych ,,parametrach”, o których tak się rozpisują producenci, coś musi być. Dodam, że tą piankę dostałem ze wskazaniem:

– ta będzie odpowiednia dla ciebie.

Nie dyskutowałem. Założyłem i pływałem zdając się na wiedzę Maćka. Różnica była kolosalna. Czułem przy każdym wejściu do wody co oznacza dobre dopasowanie, jakość i klasa neoprenu. I co również ważne: znacznie lepiej się z niej wyskakiwało w T1.

W modelu tym (Vanguard) startowałem dwa sezony. Z pianką nic się nie działo (choć na wszelki wypadek zapas kleju posiadam). Nadal jej używam i wygląda na to, że nasz związek trochę potrwa J

W 2016 roku zaoferowano mi ponownie promowanie wchodzącej na nasz rynek marki Blueseventy. Zgadzając się otrzymałem piankę model Helix.

Pierwsze moczenie się w Bałtyku

Te dwa modele są podobnej klasy, ale różnica tkwi w szczegółach. Helix jest bardziej dopasowany (mimo, że rozmiar podobny). Początkowo myślałem, że jest za mały i przez to woda tak się nie dostaje do wewnątrz. Okazało się, że nie, ale też z tego powodu ciężej się zdejmuje w T1. Rodzaj neoprenu bardziej przypomina skórę niż tworzywo sztuczne, co jest dużym plusem. Pływalność – nie odczuwam różnicy, choć ZEROD wydaje się bardziej „pancerny”.

W przyszłym sezonie raczej zmian nie przewiduję, bo po co. Phelpsem nie będę.

Co mogę doradzić wszystkim którzy zaczynają zabawę w triathlon lub planują zmianę sprzętu…

Po pierwsze: uważam, że klasę (wysokość modelu) pianki trzeba dopasować do poziomu pływania. Bo fakt, że model najwyższy nie oznacza, że lepiej będziemy pływać.

Dwa: testy, które robione są w basenach, trochę ,,oszukują”. Woda jest ciepła więc nie odczujemy dokładnie na ile się przelewa (to normalne zjawisko; chodzi jedynie o ilość).

Trzy: uważam, że w piance trzeba popływać na długim dystansie, bo dopiero wówczas odczuwa się różnicę.

I ostatnie: zdajmy się na wiedzę ludzi pracujących w profesjonalnych sklepach triathlonowych. Początkujący: zapięcie w piance triathlonowej jest z tyłu – o tym dowiecie się właśnie od profesjonalisty. Nie piszę tego złośliwie, ale parę dziwnych rzeczy już widziałem J.

Pomocne linki:

http://www.magazynbieganie.pl/zanim-przetestujesz-jak-dobrac-pianke/

https://olimpius.pl/webpage/sprawdz-jakiej-pianki-potrzebujesz.html

Marcin Sobczak